Jak się zaczęła Pani „przygoda” z dubbingiem ?
– To było sześć lat temu. Mój mąż, który w dubbingu pracował już od roku zachęcał mnie, bym spróbowała swoich sił. No i tak to się zaczęło. Zaczynałam u znanej reżyser Miriam Aleksandrowicz, która angażowała mnie do drobnych rólek, ale z czasem ta współpraca się poszerzała a moje umiejętności się rozwijały. To mi pomagało w zdobywaniu ról większych, trudniejszych i bardziej odpowiedzialnych. Dodatkowym moim atutem w dubbingu jest to, że umiem śpiewać, co jest nieocenione w tych bajkach, w których piosenki grają główną rolę.
Jaki był Pani pierwszy debiut w dubbingu ?
– Zaczynałam w bardzo drobnych rzeczach, epizodach, więc przyznam się, że już nie pamiętam. To był chyba film o wiewiórkach. Większym a jednocześnie moim kinowym debiutem był film „Księżniczka Łabędzi„, gdzie zagrałam tytułową rolę. Do dziś jest to jeden z moich ulubionych filmów nie tylko z powodu pięknej historii ale także z powodu wspaniałej muzyki i cudownych piosenek, które również miałam przyjemność śpiewać. Miriam Aleksandrowicz powierzyła mi wtedy pierwszy raz główną rolę w dubbingu i to traktuję jako mój pierwszy poważny debiut. Jestem bardzo wdzięczna Misi że powierzyła mi tak odpowiedzialna rolę . Mam też nadzieję że ze swojego zadania wywiązałam się dobrze.
A którym postaciom użyczyła Pani swojego głosu ?
– Nie wiem czy zdołam sobie przypomnieć wszystkie ale spróbuje przynajmniej te najważniejsze. Jak już wspomniałam w „Księżniczce Łabędzi” zagrałam księżniczkę Odettę zamienioną w łabędzia przez złego czarnoksiężnika. Zaraz po tym, rozpoczęłam pracę nad filmem również kinowym- „Złodziej z Bagdadu„. Tam zagrałam księżniczkę Yum-Yum. To też była rola i aktorska i śpiewana. Ponadto kilka lat temu wygrałam casting na rolę Jasminy w filmie „Alladyn” co oznacza że dopóki Disney nie zdecyduje inaczej tylko ja mam prawo grać tę postać w całej Polsce. Inne filmy to : „Herkules„, „Książę Egiptu„, „Król Lew cz. II” i wiele innych.
Która z tych postaci zagranych przez Panią, najbardziej przypadła Pani do gustu ?
– Miałam na początku takie szczęście lub nieszczęście, że w większości filmów byłam obsadzana w rolach księżniczek. No i jak to księżniczki – są to zazwyczaj cukierkowe postacie których zadaniem jest oczarować widza swoją urodą i delikatnością. Zatem rola o niewielkim zakresie warsztatu aktorskiego. Ale po 2-3 latach grania w dubbingu zaczęto mi dawać postacie charakterystyczne. Jedną z takich moich ulubionych postaci, to Helga z serialu „Hej, Arnold!” emitowanym przez Canal Plus. Grałam tam kilkunastoletnią dziewczynkę, o bardzo chrapliwym głosie, bardzo krzykliwą, taką małą złośnicę. Przyznam się, że jest to jedna z takich postaci, która dała mi pole do aktorskiego popisu. Helga to bardzo barwna postać o różnych odcieniach: raz wścieka się i piekli a innym razem jest słodka jak miód, raz nienawidzi i robi przykrość każdej napotkanej osobie a raz jest aniołem zakochanym w swym koledze z klasy. Taka rola to naprawdę sama przyjemność i satysfakcja.
Z którą zagranych przez Pani postaci miała Pani problem ?
– Myślę, że generalnie takie rzeczy nie zdarzają się , a jeśli zdarzają się to bardzo rzadko. To jest tak, że aktor dostaje rolę dlatego, że się do niej nadaje. Oczywiście głównym kryterium jest podobieństwo do głosu oryginalnego, ale nie bez znaczenia są też warunki charakterologiczne aktora. Jak ktoś ma kłopot z daną rolą to jej nie gra. Dla mnie każda „trudność” to kolejny krok ku temu, żeby się zmierzyć z czymś, czego dotąd nie robiłam. Jeśli zmagam się z rolą, to znaczy że zdobywam kolejne „cegiełki” do mojego warsztatu. Im więcej się nauczę tym lepiej dla mnie. Tak było właśnie z rolą Helgi o której wcześniej wspomniałam. Była to postać, która nastręczała mi właśnie takich warsztatowych problemów, ale za to ją bardzo lubiłam, bo dzięki temu nauczyłam się bardzo wiele nowych rzeczy, których wcześniej po prostu nie umiałam.
Którą z piosenek śpiewanych przez Panią, polubiła Pani najbardziej ?
– Najładniejsze piosenki jak i muzyka były w „Księżniczce Łabędzi”, „Złodzieju z Bagdadu”, „Księciu Egiptu ” (muzyka skomponowana przez Michela Legranda), „Herkulesie”, „Calineczce”. To są wielkie hity i przepiękne kompozycje.
Gdy zaczynam pracować przy filmie gdzie są do zaśpiewania piosenki naprawdę bardzo się z tego cieszę. Lubię śpiewać, dlatego z ogromna starannością uczę się materiałów muzycznych. Zależy mi wtedy bardzo aby piosenki w moim wykonaniu miały swój niepowtarzalny charakter. Czy tak właśnie jest, niech ocenią już sami odbiorcy.
Czy podczas nagrania wydarzyła się Pani jakaś wesoła przygoda, jakaś wesoła historia o której zechciała by Pani wspomnieć ?
– Pracę w dubbingu nazywam najzabawniejszym zawodem świata, bo niemal przy każdym nagraniu zawsze się coś dzieje. Zawsze jest śmiesznie, zawsze jest zabawnie.
Nad czym Pani obecnie pracuje ?
– Ostatnio mam przestój w dubbingu. Nie jest tajemnicą że dubbing przeżywa drobny kryzys i z pracą jest dosyć ciężko. Za to w jednym ze studiów zostałam zaproszona do współpracy jako kierownik muzyczny przy filmie „Szkoła Wiedźm„. Nie ukrywam że bardzo się z tego cieszę bo taka praca daje mi dużo radości i satysfakcji.
Skoro wspomniała Pani o kierownictwie muzycznym to chciałbym zapytać o to, jakie zadania „ciążą” na kierowniku muzycznym ?
– Pomagam aktorom aby swoje piosenki zaśpiewali jak najlepiej. Czasami piosenki są nagrane niezbyt czytelnie tak, że aktor, który nie ma słuchu muzycznego, ma problem z rozszyfrowaniem linii melodycznej. Jestem wiec po to, aby tę linię ustalić, nauczyć i by na koniec bez stresu mógł zaśpiewać tę piosenkę. Takie jest właśnie moje zadanie.
Czy Pani jako kierownik muzyczny ma wpływ na wybór aktorów ?
– Nie, ja nie mam wpływu. Tzn. jeśli są trudne piosenki do zaśpiewania lub skomplikowane chóry wielogłosowe to mogę skorzystać nawet z wokalistów, ale zwykle jest tak, że mam narzuconych aktorów, tych którzy grają filmowe role. Jeśli aktor lub aktorka musi zaśpiewać piosenkę która wynika z roli , to moim zadaniem jest mu pomóc tak, by tę piosenkę zaśpiewał dobrze.
Dziękuję za rozmowę.