Mikołaj Klimek – polski aktor dubbingowy i telewizyjny. Na swoim koncie dubbingowym ma sporo fajnych ról, mimo iż w większości są to role drugoplanowe i epizodyczne. Nie straszne mu gry, kreskówki oraz filmy ludzkie bowiem on to raczej już straszy użyczając swego głosu w większości postaciom negatywnym. Usłyszycie go np. w dodatkach do Wiedźmina 3, w Pokemonach, w Simpsonach i oczywiście w filmach animowanych (Między nami wampirami) a także ludzkich (Legion Samobójców). Udało mi się go namówić na krótki wywiad o jego pracy w dubbingu. Serdecznie zapraszam zainteresowanych do zapoznania się z nim.

Jaki jest twój ulubiony film dubbingowy?
Ciężko mi powiedzieć ale wydaje mi się, że najlepiej jest zrobiony Shrek szczególnie pierwsza jego część. Bardzo mi się podobał dubbing do filmu „Asterix i Obelix: Misja Kleopatra”.

A czy wśród polskich aktorów dubbingujących masz jakiś ulubionych, którzy mogą być dla ciebie autorytetami w dziedzinie dubbingu?
Na pewno Piotr Fronczewski, którego jego głos porównują do mojego (śmiech). Ja tam tego nie słyszę w swoim głosie ale jak tak mówią realizatorzy to pewnie coś w tym jest. Pan Fronczewski jest bardzo dobrym i solidnym aktorem i w porozumieniu ze studiem dzień wcześniej otrzymuje od nich tekst by przygotować się odpowiednio do swojej roli. Okazji do grania z nim nie miałem bo jak wiadomo dubbing to teraz jest pracą indywidualną, tylko się z nim mijałem w korytarzach studia, ale za to grałem Fronczewskiego z młodości, to był film o Wojtyle, papieżu z czasów młodości gdzie Piotr Fronczewski był przyjacielem Karola Wojtyły ale były jeszcze animacje z młodości i w tych scenach z młodości dubbingowałem Piotra Fronczewskiego i w ten sposób jego głos z młodości był moim głosem.
Czy ktoś oprócz Fronczewskiego … hmm … trudno na to pytanie odpowiedzieć by nikogo nie urazić. Polski dubbing jest w sumie doceniany w innych krajach. Mogę powiedzieć, czyja praca w dubbingu mi się podoba. Na pewno Grzegorz Pawlak, który jest świetny w tym zawodzie, Wiktor Zborowski, Mirosław Zbrojewicz, Krzysiu Banaszyk. Oni bowiem grali ogromne role w niektórych serialach i filmach i wypadli naprawdę świetnie.

Jak rozpoczęła się twoja praca w dubbingu?
To był początek nowego wieku czyli 2000 lub 2001 rok. Zadzwonili do mnie z nie istniejącego już studia dubbingowego i zaprosili mnie na casting do nowej serii animowanej „Pokemon”. Udało mi się szczęśliwie przejść przez konkurs głosów i tak zostałem w tym serialu narratorem. Od tego czasu był mały zastój jeśli chodzi o moje prace w dubbingu, następnie Ela Kopocińska zaprosiła mnie do startu na nagrania i potem jakoś to już ruszyło. Reżyserzy zaczęli mnie polecać jeden drugiemu i dostawałem coraz więcej ról. I tak to zostało aż do dzisiaj.

A jaki był twój poważny debiut?
No to własnie te Pokemony (śmiech), a tak naprawdę to poważnym debiutem mogę nazwać film „Między nami wampirami” gdzie po 17 latach wreszcie chyba zostałem doceniony i zagrałem tam jedną z większych ról, na na liście płac byłem tym razem TRZECI. A to już też jest duży sukces … 🙂

Twoje osiągnięcia, mimo iż w pozostałych rolach są naprawdę duże. Kreskówki, filmy ludzkie, gry komputerowe. Do czego tak właściwie lubisz podkładać swój głos?
Zdecydowanie do gier komputerowych. Dla takiego wyjadacza dubbingowego jak ja to jest łatwa praca. Przynajmniej technicznie niż w dubbingu ponieważ niema tam kryteriów czasowych czyli kłap. To otwiera jakby większą swobodę w interpretacji tekstu. Większość gier teraz się robi w PRL Studio. Zamiast karteczek jakie dostajemy przy nagrywaniu seriali i filmów tutaj mamy wszystko na monitorze. Emocje czy reakcje zaś, jakie mamy wyrazić w danym momencie opisane są po angielsku. W czasie moich nagrań do gry „Dishonored II” natężenie emocji było oznaczone odpowiednimi cyferkami. Jako ciekawostkę związaną z emocjami mogę powiedzieć że np. dubbing u francuzów wygląda tak że oni podczas dubbingowania filmów czy seriali mają napisy wgrane w film (czyli odpada im patrzenie w tekst) zaś problem z emocjami rozwiązano w ten sposób że ich natężenie odzwierciedlano w wielkości czcionek. Im większa czcionka tym większe emocje trzeba wnieść. Pomysłowe … i przypomina to raczej karaoke 🙂
Przy Wiedźminie było inaczej bo angielską wersję tej gry jaką nagrywali w Londynie na cały świat powtarzali po nas (z racji tego że była to polska gra to myśmy ją pierwsi nagrywali) i my – Polacy – o dziwo byliśmy dla pozostałych pierwszym oryginałem.

Jeżeli chodzi o dubbing przy kreskówkach i filmach ludzkich to każde z nich ma swoje pozytywne strony. Przy kreskówkach można się pobawić, w jakiś sposób odreagować a ludzkie filmy są o tyle fajne, że mamy do czynienia z takim praktycznie aktorstwem filmowym. Wszystko musi być bardziej naturalne, nie ma miejsca na fałsze albo raczej na przegrywanie czegoś. Wiadomo że to musi być jak najbardziej naturalne, zgodne z tym co się dzieje na ekranie, no z wszystkimi cechami aktorstwa filmowego. Także to jest też ciekawa praca i w sumie ogólnie te wszystkie rzeczy lubię.

Jakie są twoje ulubione role i role, które sprawiły ci duże trudności podczas dubbingowania?
Jestem zazwyczaj obsadzany w rolach negatywnych ze względu na moje warunki głosowe. Jednak paradoksalnie to właśnie złe postacie najlepiej się gra aktorom dubbingującym – są one wdzięcznym tematem do zagrania. I tak przez lata to mój głos był wykorzystywany w 70% na darcie się i straszenie dzieci i młodzieży. Ale nie zawsze tak jest. Kiedyś nagrywałem dla C+ bajkę dla trzylatków w którym użyczałem głosu jakiemuś smokowi … zdaje się że były to „Smocze opowieści” ale tak do końca nie jestem pewien. Była tam pewna dziewczynka i jej smok. Smok, który był łagodny przez cały film, nie darł się. Nie musiałem zdzierać mocno gardła i miło wspominam tę postać tym bardziej iż była to główna postać.
Oczywiście też mile wspominam postać Homera z Simpsonów. Chyba dla tego, że dzięki niemu miałem okazję poznać Rzym, w którym to nagrywaliśmy polską wersję do tego serialu. Producenci byli dla nas bardzo wyrozumiali: płacili nam więcej, wynajmowali nam mieszkanie w Rzymie. Jednak dubbing był zupełnie inny niż oryginał bowiem telewizja Puls dla której nagrywaliśmy Simpsonów po części należała do Franciszkanów i rzeczą naturalną było iż serial ten musiał był złagodzony czyli wszystkie niecenzuralne wypowiedzi zniknęły. Myśmy je słyszeli w słuchawkach ale to co momentami wypowiadaliśmy różniło się znacznie od oryginału.
Miło też wspominam pracę przy grach komputerowych a zwłaszcza przy ostatnim dodatku do Wiedźmina 3 czyli „Serca w kamienia” . Zagrałem tam postać Ewalda Borsodiego, którą miło wspominam bo to była dość ciekawa postać.

Jeśli chodzi o postacie sprawiające mi trudności … to w sumie już się przyzwyczaiłem i nie mam konkretnej postaci. Wszystkie zazwyczaj sprawiają mi wielką przyjemność. Jednak najwięcej trudności jest przy grach komputerowych a szczególnie tych co dzieją się na pierwszej linii frontu. Tam można nieźle z siebie gardło zedrzeć.

Grasz może w gry komputerowe?
Nie, już nie. Grałem kiedyś. Teraz zamiast gier zdecydowanie wybieram sobie książkę do poczytania. Dawniej grałem w gry typu Quake, Wolfenstein. Potem sobie kupiłem Playstation. Pamiętam, że przeszedłem wtedy dwie części Uncharted ale to wszystko już mi przeszło. To były zamierzchłe czasy …

Lubisz oglądać filmy, które dubbingujesz?
Mimo iż głos jakiego używamy kompletnie inaczej wychodzi na nagraniach to już się do tego przyzwyczaiłem i lubię oglądać filmy w których mnie słychać. Przyzwyczaiłem się do tego i akceptuję to. Mało tego, takie filmy traktuję jako pewien rodzaj nauki bo wtedy sam się uczę od siebie wyłapując swoje błędy. Ostatnio byłem nawet z córkami na filmie „Między nami wampirami”.

A w domu jak oglądasz film to którą ścieżkę dźwiękową zazwyczaj wybierasz: dubbing, z napisami czy z lektorem?
Jeśli chodzi o kreskówki to do nich mamy jeden z najlepszych dubbingów na świecie natomiast jeśli chodzi o filmy ludzkie to wolę zdecydowanie napisy bowiem lektor „urywa” od 30 do 50 procent pełnej ścieżki dźwiękowej. Kompletnie inaczej słychać muzykę i efekty specjalne jak film jest w oryginale z napisami a zupełnie inaczej jak jest na to nałożony lektor. Po prostu nie słychać pełnych smaczków i szczegółów jeśli chodzi o dźwięk, niestety. Poza tym napisy wybieram wtedy kiedy w filmach pojawiają się aktorzy, których cenię i chcę ich usłyszeć w oryginale.

Czy twój głos jest rozpoznawany przez ludzi?
Kiedyś do mojego mieszkania zastukała dziewczyna z organizacji WWF. Oczywiście zaprosiłem ją do siebie i podczas rozmowy pierwszą rzeczą o jaką się mnie zapytała to czy pracuję w dubbingu.
Zdecydowanie są osoby, które rozpoznają mój głos. Głównie taksówkarze z których usług czasami korzystam 🙂

Ciekaw jestem czy ciebie ktoś kiedyś zdubbinguje?
No zobaczymy … może dożyję tego dnia (śmiech)

Która z postaci, którą zdubbingowałeś w 100 procentach odzwierciedlała ciebie?
Hmmm … czekaj … może mam trochę coś z Homera (śmiech). W ogóle gram tak specyficzne postacie, różne charaktery ale bardzo fajnie mi się pracowało przy filmie „Między nami wampirami”. Rola Szlamy była napisana jakby pode mnie, bardzo mi pasowała.

Jakie masz porady dla osób zaczynających pracę w dubbingu. Na co mają zwrócić szczególną uwagę?
Przede wszystkim należy zwrócić uwagę ćwiczenia wymowy. To jedna z podstawowych rzeczy. Skrypty do tych ćwiczeń można znaleźć w internecie (np. TUTAJ ). Można także udać się do logopedy, który wskaże wam najwłaściwsze układanie ust do danych samogłosek, spółgłosek potrzebnych do wykonywania tych ćwiczeń.
Trudniejsza sprawą jest już impostacja głos. Tutaj tego musicie nauczyć się sami bowiem nie znajdziecie żadnych ćwiczeń w książkach. Warto wiedzieć taką rzecz iż głos musi się zaczynać od przepony. Wtedy to uruchamia wszystkie regulatory. Człowiek nie jest już taki spięty i jego struny głosowe też są rozluźnione. Wtedy najlepiej jest rezonować. W przypadku krzyku starajmy się omijać gardło i twórzmy ten głos w przeponie. Najlepiej położyć się na ziemi i mruczeć ze świadomością, że głos ten wydobywa się z przepony. Wtedy poczujecie że wasze ciało drży. Właśnie w ten sposób należy wydobywać głos. Jest on wtedy naturalny a przy większych natężeniach nie zniszczy się a na pewno sposób jaki byśmy robili używając gardła.
To wszystko jest kwestią praktyki. Nie ma niestety w szkołach teatralnych ani filmowych przedmiotów, które uczyłyby dubbingu chociaż pomału niektóre z nich wprowadzają pracę z mikrofonem. Więc idzie to ku lepszemu. Miałem takie szczęście że zajęcia z głosem w szkole teatralnej miałem u Pani Olgi Szwajgier, która jest jednym z najlepszych polskich specjalistów w tej dziedzinie. Uczyła ona nas bardziej świadomości mówienia, żebyśmy wiedzieli co mówimy a dźwięk wydobywający się z nas będzie automatycznie rozchodził się jak najdalej. Wymowa i głos to są dwie najważniejsze rzeczy, które są mocno związane z dubbingiem. Zainteresowanych ćwiczeniami z głosem odsyłałbym raczej do byłych bądź obecnych studentów wokalnych na akademii muzycznej. Tych co interesują się w ogóle dubbingiem to odsyłam do weekendowych warsztatów dubbingowych organizowanych przez Studio Start, SDI oraz Film Factory.