Jesteśmy tym, kogo udajemy, i dlatego musimy bardzo uważać, kogo udajemy„. Kurt Vonnegut (z książki Matka noc)

Gorące podziękowania dla Miriam Aleksandrowicz, Olgi Bończyk, Kajetana i Beniamina Lewandowskich, Joanny Węgrzynowskiej-Cybińskiej, Klaudiusza Kaufmanna, Józefa Miki oraz Michała Skarżyńskiego za pomoc w napisaniu tego artykułu.

„Misiowi – kocham cię. Joasia”. Ten wpis na płycie DVD „Gdzie jest Nemo” to chyba jedyny wpis jaki mi został po Asi Wizmur … no i kilka zdjęć. Dzisiaj – 22 lutego – mija 10 lat od Jej śmierci.

Z Asią pierwszy raz spotkałem się w pierwszej połowie 2002 roku. Rozmowę o dubbingu odbyliśmy wtedy w studio Start International Polska, które wtedy mieściło się przy Alei Niepodległości. Po skończonym wywiadzie pamiętam, że Asia zaprosiła mnie jako gościa do poobserwowania nagrań do serialu „Timon i Pumba„. Nagrywał wtedy bodajże Wojtek Paszkowski a zaraz po nim Emilian Kamiński (oczywiście oddzielnie). Pamiętam, że w przypadku Pana Kamińskiego najpierw chyba zgłosiła uwagę w kierunku aktora a potem powiedziała do mnie że się popisuje bo wie, że ja tu jestem. Nie wiem czy tak faktycznie było Panie Emilianie ale to było … miłe 🙂

Joanna Wizmur a w rzeczywistości cytując za wikipedią Joanna Maria Wizmur-Klimczuk była aktorką teatralną, filmową (sporadycznie) a przede wszystkim aktorką i reżyserem dubbingowym. Jej początki w dubbingu doskonale opisuje Miriam Aleksandrowicz, aktorka głosowa i reżyserka dubbingowa, jedna z koleżanek Asi:
Asia Wizmur, była niezwykle utalentowanym, kolorowym i nietuzinkowym człowiekiem.
Przede wszystkim była bardzo zdolną aktorką teatralną, o czym niewiele osób pamięta. Po ukończeniu krakowskiej P.W.S.T. pojechała pracować do teatru im. Al. Węgierki w Białymstoku, gdzie m.in. zagrała Kasię, tytułową bohaterkę w „Poskromieniu złośnicy” Wiliama Szekspira. Jej apogeum, w tej dziedzinie twórczości przypada na okres pracy w Teatrze Dramatycznym pod dyrekcją Zbigniewa Zapasiewicza, z którym do końca życia łączyła Ją przyjaźń.
Pracę w dubbingu rozpoczęła w końcówce lat 80-tych ubiegłego wieku, jeszcze u mojej mamy, Zofii Dybowskiej-Aleksandrowicz. Grała u niej w poważnych, fabularnych (nie rysunkowych) filmach. W tamtych czasach, zresztą było bardzo niewiele filmów rysunkowych, ich epoka, dla dubbingu, miała dopiero nadejść.
Po zmianie ustrojowej w 1989 roku dubbing zszedł na drugi, a nawet trzeci plan. Nie było na niego pieniędzy w kraju targanym inflacją….
Ale pozostała nisza…. filmy dla dzieci, rysunkowe i w tej niszy również ja zaczynałam swoje życie reżysera dubbingu… Zaprosiłam kiedyś Asię do filmu rysunkowego. Przyszła bardzo niepewna siebie:
– Czy to film rysunkowy? – zapytała.
– Tak. Odpowiedziałam.
– Ale twoja mama powiedziała, że ja nie mogę grać w filmach rysunkowych, bo się do tego nie nadaję….
– To się nauczysz – odparłam – bo innych nie ma.
To był jedyny wypadek, o którym wiem, gdy moja mama się pomyliła.
Potem był mnóstwo filmów, w których Asia tworzyła kreację, jak choćby DEXTER. Powierzenie jej roli było najczęściej skazane na sukces. Były cudowne czasy gdy we trójkę, z Iloną Kuśmierską, grałyśmy pierwszą obsadę Hyzia, Dyzia i Zyzia, siostrzeńców Kaczora Donalda. Nie mam pojęcia jak nasze harce wytrzymywała pani reżyser Maria Piotrowska… Zapewne temperament upiornych siostrzeńców udzielał się i nam.
Kiedyś reżyserowałam postsynchrony do polskiego filmu rysunkowego, czyli filmu, który dopiero powstawał, zatem w dźwięku nie było NIC… W pewnej scenie na chmurce leciał ufoludek i otwierał rytmicznie buzię. Powiedziałam do Asi, „Powiedz tam coś za ufoludka.” Asie podeszła do mikrofonu i w rytm ruchów ust ludzika zagrała „Wizmur, Wizmur, Wizmur…”.
Asia Wizmur była pięknym, niepokornym, barwnym ptakiem. Nie można było Jej nie zauważyć, czy przejść obojętnie. Zarażała uśmiechem, zadziwiała bezceremonialnością, potrafiła doprowadzić do szału i wzruszyć do łez, nikt nie mógł być wobec Niej obojętny. Czasy PO Asi są jakoś niepełne, czegoś w nich brak, ale gdzieś tam na chmurze płynie ludzik i mówi „WIZMUR, WIZMUR, WIZMUR…”.

Festiwal filmowy Płock 2007.
Od prawej: Joanna Wizmur, Wojtek Paszkowski, Krzysztof Banaszyk oraz Ryszard Nawrocki

Sama Asia o swoich początkach jako reżysera dubbingowego mówiła w swoim wywiadzie tak:
Po ukończeniu szkoły Krakowskiej i zagraniu w kilku filmach, stwierdziłam, że to co robiłam dotychczas nie wystarczało mi, a ponieważ bardzo lubiłam dubbing, to stwierdziłam, że mogę spróbować szczęścia po drugiej stronie, właśnie jako reżyser. Pomyślałam sobie, że jak się tym zajmę będę mogła w pewnym sensie bardziej stanowić o sobie…„.

Akurat koncern Disney’a zaczął interesować się naszym rynkiem. Postanowił wydawać swoje filmy w kinie i na kasetach wideo. Zanim Asia zaczęła pracować dla Disney’a to musiała poradzić sobie z innym wyzwaniem …

Debiutem moim był „Głupi i Głupszy”. To był serial rysunkowy na podstawie filmu pod takim samym tytułem. Następnie rysunkowe „Opowieści z Krypty””.

I wtedy nastąpił przełom bowiem zarówno Disney jak zapewne jego przedstawiciele znajdujący się w Polsce postanowili podnieść nieco poprzeczkę i zobaczyć czy Asia sprawdzi się w ich disnejowskich filmach. Jako pierwszy film ze studia Disneya Asi trafił się „Alladyn i Król Złodziei” przeznaczony na rynek kaset wideo.

To był dość wysoki próg, bo ledwo zaczęłam a wymagania zostały podniesione„. – mówiła o swoim filmie. Oglądając go śmiem twierdzić że dała sobie radę.

Praca w dubbingu sprawia, że czasami fruwam pod powałą – mówiła o swej pracy – przychodzą do mnie wielcy artyści, zaczynamy nagrywać i wtedy okazuje się, że tak naprawdę są wielkimi dziećmi„.
Coś w tych słowach jest, bowiem nie wystarczy wejść w rolę postaci, którą widzimy na ekranie, ale aktorzy dubbingujący muszą jej przekazać pewną cząstkę siebie. Praca ta jest trudna ale również ciekawa a bywa też i zabawna.

A propos stawania się dziećmi. Asia z racji tego iż większość bajek wymagała pracy z dziećmi oczywiście brała na nagrania dzieci. Owszem, bywały takie filmy w których dziećmi stawali się dorośli. Sama Asia mówiła głosem Dextera (Laboratorium Dextera), Barta Simpsona (Simpson – film kinowy) czy chociażby jednego z siostrzeńców kaczora Donalda.

O rolach siostrzeńców kaczora Donalda wspomina też Miriam Aleksandrowicz:
Uwielbiałam grać „Siostrzeńców Kaczora Donalda”. Grałam tam siostrzeńca Dyzia. W tych zwariowanych siostrzeńców wcieliły się trzy panie reżyser, wtedy trzy koleżanki czyli Asia Wizmur, Ilona Kuśmierska i ja. Trzy Panie tego samego wzrostu, rozrabiające jak pijany zając w kapuście. To były czasy kiedy grało się zespołowo i myśmy to uwielbiały. Grając długo jakąś postać człowiek zaczyna mieć psychikę tej postaci którą gra. Myśmy miały wtedy psychicznie po jakieś 7 lat i pełno głupot w głowie, szaleństwo absolutne„.

Zabawne co to może zdziałać dubbing filmu dla dzieci w psychice niektórych aktorów 🙂 Ale powracając do dzieci, Asia miała okazję pracować z Kajetanem i Beniaminem Lewandowskimi. Oczywiście pierwsze kroki u Asi stawiał Kajetan Lewandowski …

„Artur i Minimki” konferencja prasowa. Joanna Wizmur, Luc Besson, Kajetan Lewandowski

„Ciocię” Asię Wizmur poznałem na pierwszym castingu do „Gdzie jest Nemo”, więc musiało to być jakoś w połowie 2002 roku. – wspomina Kajetan – „Miałem wtedy tylko 10 lat, więc pierwsze wspomnienia są nieco zamglone. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze szok związany z nowym, dubbingowym światem, który dopiero poznawałem. Asię od pierwszego kontaktu bardzo polubiłem, ale to pewnie dlatego że wobec wszystkich dzieci była niesamowicie ciepła. Stąd też na samym początku tego tekstu nazwałem ją „Ciocią”. Już na początku pracy nad „Gdzie jest Nemo” kazała tak do siebie mówić.
Wydaje mi się, że rzeczą która najbardziej ujmowała w pracy z nią jest to, że młodszych aktorów traktowała tak samo jak starszych. W jej wskazówkach zawsze było niesamowicie dużo ekspresji, „szaleństwa” i… bluzgów. Mój Boże, jak ona przeklinała. Nawet dzisiaj nie używam tak wymyślnych zwrotów. ?
Jestem gotów powiedzieć, że gdyby Asia była z nami trochę dłużej pewnie dzisiaj nie zajmowałbym się głównie motoryzacją, a właśnie dubbingiem. Zawsze mocno przekonywała mnie, żeby zrobić z tego swoje główne, codzienne zajęcie.
Ze względu na ilość czasu jaką poświęcałem podkładaniu głosu będąc chłopcem, Ciocia Asia stała się jedną z najważniejszych dla mnie osób. O wszystkim można z nią było porozmawiać i co ważniejsze zawsze była gotowa pomóc.

Asia na pamiątkę pozostawiła w pamiętniku Kajetana taki oto wpis:

Oprócz Kajetana u Asi nagrywał jego młodszy brat – Beniamin Lewandowski:
Asia Wizmur była pierwsza osobą którą poznałem w świecie dubbingu. Stawiając obok niej pierwsze kroki „kłapowej” kariery nauczyła mnie podstawowych zasad i umiejętności. Zawsze była bardzo otwarta i pomocna. Nauczyła mnie bekać na zawołanie… Nawet denerwując się na nas gdy nie chcieliśmy czegoś zrobić, była tak przekonująca, że zawsze ustępowaliśmy i robiliśmy to o co nas prosiła. Była wulkanem energii i wszystkim zawsze poprawiała humor, może czasami w lekko wulgarny sposób ale zawsze. Nigdy się z nią nie nudziłeś. Przy tych wszystkich cechach lekkoducha i osoby nie do końca poważnej zawsze byłą w pełni profesjonalna co sprawiało że powstawał tak dobry dubbing jak w „Gdzie jest nemo?”, „Arturze i Minimkach” czy „Bambi 2” hehe ;). Prywatnie była cudowną, otwartą, uśmiechniętą i pomocną osobą, a praca z nią to zawsze była czysta przyjemność.

Benkowi na pamiątkę „ciocia Asia” pozostawiła taki wpis:

Strona 1

Strona 2

Prawda, że pięknie się prezentowała w dzieciństwie? 🙂

Zresztą nie tylko dzieci darzyła swoją miłością … O swoich pierwszych spotkaniach z Asią wspomina Olga Bończyk – aktorka filmowa, serialowa, dubbingowa i jedna z najbliższych przyjaciółek Asi, która była traktowana przez Nią jak własna córka (z wzajemnością):
Joasia Wizmur była jedną z pierwszych osób które poznałam w Warszawie. Był rok 1995 a ja stawiałam swoje pierwsze kroki w dubbingu gdy Asia nie dość że była już znaną aktorką to praca przy podkładaniu głosów nie stanowiła dla Niej żadnego problemu. Wręcz bawiła się tym, zresztą jak wielu innych znakomitych aktorów (Krzysztof Kołbasiuk, Jacek Czyż, Anna Apostolakis, Jarek Boberek, Lucyna Malec, Miriam Aleksandrowicz). Bezpośrednia, komunikatywna, z dość specyficznym poczuciem humoru i jak na kobietę, wymykała się wszelkim ocenom. Z jednej strony przyciągała swoją pogodą i entuzjazmem z drugiej onieśmielała bezpośredniością i czasem nawet zbyt dosadnym czy rubasznym żartem.
Byłyśmy chyba kompletnie różne, a jednak coraz bardziej się do siebie zbliżałyśmy. Asia, z każdym kolejnym spotkaniem i rozmową odkrywała pokłady niezwykłej matczynej wręcz czułości, którą rzadko pokazywała na co dzień. Dla mnie szybko stała się matką, siostrą, przyjaciółką, kimś dla kogo zrobiłabym wszystko gdyby tylko trzeba było.
Wspólne wakacje, uroczystości rodzinne, święta, wypady na działkę pod Żelazową Wolę, długie szczere babskie rozmowy stały się naszą codziennością. W dobie telefonów stacjonarnych Asia zawsze się nagrywała na sekretarkę i każdą rozmowę zaczynała od „witaj córeńko”…
Po śmierci Asi, odsłuchiwałam archiwalne nagrania na sekretarce, z której już dawno nie korzystałam a na której Ona wciąż, niezmordowanie się nagrywała.

Wizmurkę także ciepło wspomina Jej imienniczka – Joanna Węgrzynowska-Cybińska – aktorka, reżyserka dubbingowa:
Trudno ująć w słowa to co chciałabym napisać o Asi. Bardzo za Nią tęsknię..
Silna, zdecydowana a jednocześnie tak czuła, wrażliwa i kochająca aktorów. Jedyna w swoim rodzaju. Nauczyła mnie wielu rzeczy, ale przede wszystkim podejścia do „artystów” w tym zawodzie. Że każdy ma inną ścieżkę, inny sposób w jaki do niego muszę trafić, ale najważniejsze – zaufać im, nie być wyrocznią, słuchać, bo być może On – Aktor – pokaże Ci drogę i sposób, który nie przyszedłby Ci do głowy.
A jeśli czujesz, że błądzi, że potrzebuje Twojego ramienia to dawaj mu je od razu jak koło ratunkowe i prowadź.
Brzmi górnolotnie, ale tak właśnie się czułam jak grałam u Asi – że obdarza mnie zaufaniem, że nie jestem jedynie maszyną do powtarzania toników. Czując jednocześnie, że Ona wie do którego momentu może mnie wypuścić ‘swobodnie’.
Tak niewiele i tak dużo jednocześnie. Każdy, kto grał w dubbingu zrozumie.
Zawsze mi powtarzała, że powinnam mieć córeczkę, a ja się śmiałam, że nadaję się tylko na matkę synów.
I kiedy rok po Jej śmierci okazało się, że jestem w ciąży i to będzie córeczka… uśmiechnęłam się.

Jako reżyser Asia musiała dokonać selekcji aktorów, którzy zagrają w jej filmie. Nie był to łatwy wybór. O doborze aktorów mówiła tak:
Wybierając aktorów do dubbingu kieruję się rzecz jasna oryginałem. To jest zawód, który wymaga pewnej pokory. Należy powtórzyć to co jest na ekranie, żeby zgodziło się z postacią narysowaną. W normalnych warunkach, aktor lubi być niepokorny i bardzo dobrze, natomiast granie w dubbingu wymaga pewnych rygorów.

No i chyba trafnie wybierała, bowiem należy wspomnieć rolę Maćka Stuhra w roli lamy Kuzko (Nowe Szaty Króla) albo jego ojca – Jerzego Stuhra w roli Osła (Shrek). Z tym osłem to jak wspominała postanowiła pójść trochę na przekór producentom i to Jej się opłaciło bowiem zarówno Shrek (Zbigniew Zamachowski) jak i Osioł (Jerzy Stuhr) zostali bardzo dobrze przez nich ocenieni a także zaproszeni na festiwal w Cannes gdzie prezentowali się obok swoich oryginałów czyli obok Mike’a Myersa i Eddiego Murphyego.
Także i Klaudiusz Kaufmann nie narzekał grając u Asi wpierw konia Bucka w „Rogatym ranczo” a potem do zebrę Marty’ego w „Madgaskarze„:
Joasia była fantastyczną osobą, o wielkim sercu i olbrzymim poczuciu humoru. – wspomina Asię Klaudiusz – Bycie dobrym reżyserem polega między innymi na ciągłym poszukiwaniu nowych głosów. Joasia miała w sobie tę żyłkę poszukiwacza – dzięki czemu i ja do niej trafiłem. Chodziła na spektakle, była ciekawa ludzi i umiejętnie wykorzystywała to w swojej pracy. We mnie od razu zobaczyła „nieparzystokopytnego”, a to zaowocowało naszą pierwszą kinową współpracą przy „Rogatym ranczo”, gdzie grałem konia Bucka. Nawet dla młodego aktora nagrania z Nią nie były stresujące, potrafiła rozluźnić atmosferę, a gdy ja – perfekcyjny do bólu – prosiłem o nagranie kolejnej wersji, padało niecenzuralne słowo – które w jej ustach brzmiało niezmiernie słodko – i od razu wiedziałem, że było dobrze. Później był „Madagaskar” (zebra Marty) – wtedy nie myślałem, że to będzie taka wspaniała i długa przygoda. Nieraz w trakcie oglądania pierwszej części wracam myślami do naszych nagrań i robi mi się miło na sercu. Joasia to był niesamowity talent. Trafność w doborze głosów – niezwyczajna. Oglądając jej filmy człowiek nie jest w stanie sobie wyobrazić innej obsady, a czasem aż się dziwi, jak Ona na to wpadła. Obsada wybrana do pierwszej części „Madagaskaru” grała później w kolejnych częściach, w serialu „Pingwiny z Madagaskaru”, a ostatnio w „Niech żyje król Julian”. Pewnie sama nie spodziewała się, że ta spisana na jakiejś karteczce propozycja obsady będzie funkcjonować w różnych produkcjach przez kilkanaście lat. Mimo, że nie ma Jej tutaj od tylu lat, to tak naprawdę jej talent ciągle jest z nami.

Asię wszyscy lubili za Jej profesjonalizm, poczucie humoru i … za przekleństwa. Tak, tak. Asia lubiła przeklinać ale robiła to z wdziękiem jak słusznie zauważył Józef Mika, aktor:
Pewnego dnia byłem w studiu nagrań i na korytarzu spotkałem Wizmurkę. O jak się cieszę, że cię widzę – powiedziała. Wiesz, mam robić serial w którym jedna z głównych postaci, mówi takim PIZDOWATYM głosem jak twój! Zagrasz? I tak zostałem obsadzony w serialu u Aśki„.

Poza studiem Asia też troszczyła się o wszystkich co słusznie zauważa w swoich wspomnieniach Olga Bończyk:
Była niezwykle błyskotliwa, bystra i szalenie inteligentna ale kompletnie przerastały Ją sprawy techniczne. Marek Klimczuk (mąż) zawsze tankował Jej samochód bo Ona nawet nie wiedziała gdzie jest wlew paliwa. O serwisach już nie wspomnę bo Ona pewnie nie wiedziała że coś takiego istnieje 🙂 Była kompletnie pozbawiona umiejętności radzenia sobie w takich sprawach. Męskie sprawy były dla facetów. Ona była kobietą i miała opanowany swój świat kobiecy do perfekcji.
Miała niezwykły zmysł kobiecy i jak prawdziwa pani domu dbała o wszystkich którzy pojawiali się przy Jej stole. Znakomicie gotowała więc dokarmiała i dbała o każdego kto był Jej bliski.
Jej świąteczny karp po żydowsku nie miał sobie równych. Robiła go dokładnie tak jak robiła to Jej Mama. Była w tym aptekarsko dokładna i sumienna. Piekła, smażyła, zagniatała i była szczęśliwa jak mała dziewczynka, że znów Jej wyszło i wszystkim smakuje.
Z drugiej strony w pracy – a to potwierdzają wszyscy którzy z Nią pracowali – była niezwykle wymagająca i do bólu szczera gdy nie mogła wycisnąć z aktora efektu który sobie zaplanowała.
Klęła jak szewc i potrafiła być bardzo niemiła a nawet przerwać nagrania.
Była pełna przeciwności i skrajności, a z drugiej strony świat który stworzyła z Markiem tak doskonale ogarniała i organizowała że budziła mój wielki podziw. Panowała nad wszystkim. Każdy dzień miała doskonale zaplanowany. Czasem trudno było za Nią nadążyć.

Oldze nie umknął też fakt iż Asia wpadła w szpony nałogu palenia:
Joasia paliła papierosy nałogowo (chyba od czasów studiów) bo – jak mówiła – „lubi palić” i nie zamierza z tego zrezygnować. Miała jednak zasadę, nigdy nie paliła w łóżku. Gdy była już bardzo chora, z wielkim wysiłkiem wstawała i szła do dużego pokoju gdzie leżała paczka „Vouge’ów” i zapalniczka. Wypalała dwa albo czasem trzy papierosy, „na zapas”, żeby wystarczyło na godzinę lub dwie… Któregoś razu zwróciła mi uwagę że to niekulturalnie z mojej strony, ze tak tylko siedzę i nie chcę z Nią zapalić.
Nie było w tym nic dziwnego bo ja nie palę. Ale żeby zrobić Jej przyjemność, kupiłam najsłabsze dostępne papierosy na rynku aby od tej chwili towarzyszyć Jej w tych papierosowych eskapadach.
Któregoś dnia, siedzimy sobie w pokoju gościnnym, Pali Asia, palę ja….Widzę jak każdy wdech sprawia Jej trudność, ale widzę jak wypala drugiego papierosa i sięga po trzeciego. Powolutku odpala kolejnego papierosa, podnosi wzrok na mnie i widzę błysk w oku. Asia się uśmiecha i mówi: „k…wa, ale ja się przy tobie rozpaliłam !!!!”

27 marca 2004 roku w warszawskim Empiku Megastore przy ulicy Marszałkowskiej – rozdano Kłapy – polskie dubbingowe Oscary. Otrzymali je twórcy filmu „Gdzie jest Nemo?” w polskiej wersji językowej a więc Joanna Wizmur (reżyser dubbingowy), Kajetan Lewandowski (głos Nemo), Joanna Trzepiecińska (głos Dory) a także Olaf Lubaszenko (głos Idola). Było to coś w stylu ostatnich „bestsellerów Empiku” tylko że skierowane akurat na jeden temat jakim jest dubbing. Miło, że Empik docenił rodzimy dubbing … a może przez to chciał wypromować sprzedaż filmu na DVD ? 🙂
Ale to nie wszystko bowiem dwa-trzy miesiące wcześniej i to mógłby być grudzień lub styczeń 2004 roku Asia pojawiła się w Empiku promując kolejny film w polskiej wersji językowej, który miała oczywiście reżyserować czyli „Mój Brat Niedźwiedź„. Towarzyszył jej aktor kabaretowy – Zenon Laskowik oraz Andrzej Grabowski, którzy w filmie użyczali swego głosu niezbyt rozgarniętym łosiom.

Ostatnim filmem jakim wyreżyserowała było „Na fali„. Towarzyszył Jej dźwiękowiec – Michał Skarżyński, który sporo czasu przebywał z Nią razem na nagraniach. „Gdy odchodzi ktoś bliski, nie łatwo się z tym pogodzić. Gdy odchodzi ktoś wyjątkowy, także. Najgorzej jednak gdy tracimy kogoś wyjątkowego bardzo nam bliskiego. Podobno nie ma ludzi niezastąpionych. Tak nam często mówią. Od Jej śmierci myślę, że to nieprawda”. – napisał potem w przepięknym pożegnaniu.

Ostatnie chwile życia Asi opisuje też niezrównana Jej powierniczka i przyjaciółka – Olga Bończyk:
Joasia dbała o wszystkich z wyjątkiem…..siebie. Niestety.
Gdy okazało się, że ma jakieś przypadłości kobiece, zbywała to nadchodzącą menopauzą czy prawami biologii. Nie pozwoliła sobie na chwilę troski o siebie, chwilę pauzy…
Nikt z nas nie podejrzewał że Asia na oślep biegnie w objęcia śmierci. Była tak przekonywująca w swoich zapewnieniach że „nic Jej nie jest” że potrafiła wykołować nawet Jej bliskich przyjaciół – lekarzy.
Ostatni rok był już równią pochyłą. Widziałam w Jej gasnących oczach że bardzo chce żyć, ale obie wiedziałyśmy że Jej czas dobiega końca.
Gdy była już bardzo słabiutka, większość dnia spędzała w swoim łóżku w domu. Starałam się być z Nią w każdej wolnej chwili. Leżałyśmy razem i oglądałyśmy stare polskie filmy. Asia nawet w takiej chwili potrafiła widzieć w tym pozytyw – gdyby nie była chora, nie obejrzałaby nigdy tych wszystkich filmów…a teraz..nadrabia zaległości sprzed wielu lat.

Asia jeszcze przed śmiercią zdążyła wybrać obsadę do filmu Dreamworksa „Kung Fu Panda” jednak była na tyle słaba że już nie dała rady tego wyreżyserować. „Kung fu Pandę” wyreżyserowała za nią Pani Elżbieta Kopocińska nie ingerując oczywiście w obsadę a cały film poświęcony jest Jej pamięci.

Zmarła 22 lutego 2008 roku. Pochowana została na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie.

Pięknym gestem było przyznanie po raz pierwszy nagrody im. Joanny Wizmur za najlepszą interpretację aktorską podczas VII Ogólnopolskiego Festiwalu im. Bogusława Klimczuka w Kozienicach w 2008 roku.

Teraz kiedy nie musi się przejmować sugestiami obsady rodem z pierwszych stron „kolorowych gazet” o tym kto dziś dla odmiany znienacka okazał się największą Polską gwiazdą”, mówi do Janusza Bukowskiego: „no, brakowało mi cię Januszku”. Prawie słyszę, jak pyta: „Misiu jak myślisz, czy Łomnicki mi to zagra, czy lepiej wziąć Cybulskiego?” Każdy reżyser chciałby mieć taki wybór, ale Jej, jak nikomu innemu to się należy. I wierzę, że w tym reżyserskim siódmym niebie jest szczęśliwa. A my musimy się jeszcze trochę pomęczyć„. – napisał w pożegnaniu Michał SkarżyńskiDo zobaczenia Asiu. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy.

Cieszę się że dotrwaliście i doczytaliście to wszystko do końca. Jednak zanim się pożegnamy to jeszcze postanowiłem wrzucić mały epilog. W dniu śmierci Asi Wizmur założyłem na swojej dubbingowej stronie księgę pożegnalną. Wpisało się bardzo dużo osób, nie sposób byłoby zamieścić wszystkich wpisów ale wybrałem te, które moim zdaniem były najciekawsze:

22 lutego 2008 roku pańskiego, zmarło moje dzieciństwo” (Wikipedysta:Starscream)

Asieńko!!!! Nikt Cię nie zastąpi! Wierzę w to, że jeszcze kiedyś coś razem zrobimy. Dziękuję, że mogłem Cię spotkać, poznać, pracować i kochać. Szczerze i bezinteresownie.” (Grzesiek)

Asiu, zawsze byłaś i będziesz w sercach tych z którymi się zetknęłaś. Twoje poczucie humoru – niezapomniane. Niewielu reżyserów tak jak ty potrafiło okiełznać dzieciaki na sali, mimo że sama ich nie miałaś. Aktorzy Cię uwielbiali (i uwielbiać będą), potrafiłaś z nich wycisnąć ostatnie soki, żeby potem móc patrzeć jak są dumni z siebie… Wszyscy dubbingowcy – strzeżcie się – Joanna Wizmur patrzy z góry, nie dajcie jej powodów do wstydu! Pa, „Ciociu Asiu”… ” (Marlena)

Asiu, w imieniu swoim, brata i rodziców (Edwarda i Bożenny) dziękujemy Ci za najpiękniejszy skrawek na ziemi. Za dom pełen uczuc, ciepła, radości, które pozostawiłaś wraz z Markiem i innymi. Każdy kąt w nim przypomina mi Was, i nasze pierwsze spotkanie i każde następne. Pamiętam niekończącą się euforię w Tobie, którą każdego z osobna „zarażałaś”. Asieńko, tak właśnie Ciebie pamiętam. P.S. Ty nigdy nie odeszłaś. Zawsze pozostaniesz w Naszych sercach.” (Katarzyna Wawrzyńczak)

Pani Asia była wyglądem niepozorna istotą, ale to co się liczy najbardziej czyli wnętrze, aż „promieniowalo” na innych. W tym ponurym świecie „showbiznesu” potrafiła najbardziej ponurą osobę rozbawić i wprawić w dobry humor. Byla osobą zawsze uśmiechnietą, pomocną. Jeżeli chodzi o to co robiła czyli aktorstwo, a przede wszystkim dubbing była najlepsza bądź jedną z najlepszych osób w swoim fachu. Jeżeli chodzi o dubbing jest dla mnie niedoścignionym wzorem. Potrafiła reżyserując, tak nakierować daną osobę, że w końcu najwiekszy głąb zagrał dobrze ;] Natomiast jeżeli chodzi o Jej dubbing to wystarczy posluchać Dextera, Tarzana (Terk) czy wiele wiele innych… W mojej pamięci zawsze pozostanie osoba, którą zawsze będę ze wzruszeniem wspominał… [*] dla takich osób warto żyć…” (Damian)

Kurwiątko, Ty moje, jakieś takie za dobrze wychowane jesteś… Tylko nie mów tego rodzicom bo Cię tu więcej nie przyprowadzą!” …Dziękuję Asiu.” (Asia K)

Asiu, nauczyłaś dubbingu Kajtka i Benia. Tylko Ty potrafiłaś wycisnąć z nich wszystko to, co najlepsze. Mnie, do łez, zachwycają ich role. Nie mogę uwierzyć, że Berni i Sarenka nie będą mieli tego szczęścia. Tyle Ci zawdzięczam...” (mama Agnieszka)

Autor strony z Asią podczas trwania czatu dla sympatyków serialu „Pensjonat pod różą”.

Asiu, będzie Mi ciebie bardzo brakować. Wierzę, że kiedyś się spotkamy tam na górze i będziesz mogła nam wszystkim zaprezentować te swoje niebiańskie dubbingi. Mam nadzieję, że tam bedziesz tak cierpliwa do aniołków jak byłaś cierpliwa do aktorów na ziemi.” (Michał Culek)