Są filmowi bohaterowie, którzy przechodzą do legendy, ale są też legendy, których niesamowite przygody zostają przeniesione na wielki ekran. To właśnie tą drugą drogą podążył pies Rudy i jego nadzwyczajna australijska historia. Przytaczamy prawdziwą opowieść, jaka kryje się za filmem „Moje wakacje z Rudym”. Ta familijna produkcja pojawi się w polskich kinach już 11 sierpnia.
W trakcie pracy na planie filmu przygodowego „Moje wakacje z Rudym” w australijskiej Pilbarze każdy członek obsady i ekipy spotkał się przynajmniej kilka razy z różnymi opowieściami związanymi z legendą Rudego. Niektóre z nich znali doskonale z czasów dzieciństwa, inne słyszeli po raz pierwszy w życiu. „Dowiedziałem się kiedyś, że pies należał do jakiegoś starego Aborygena, który zmarł, więc Rudy zaczął przenosić się w rezultacie z miejsca na miejsce”, mówi aktorka Josie Alec, filmowa pani Abby, której ojciec należał do zamieszkującego te tereny plemienia Ngarluma. „Takich historii są dosłownie setki, ale wszystkie sprowadzają się do jednego – po Pilbarze krążył kiedyś czerwony pies, który dzięki swojemu charakterowi stał się legendą”.
Calen Tassone, który zagrał w filmie Taylora Pete’a i sam wywodzi się ze społeczności Pilbary, wspomina: „Każdy dzieciak w regionie wiedział o istnieniu Rudego. Wszyscy opowiadali sobie tego typu historie. Podchodził pod moje miasteczko, zatrzymywał się w pobliżu, potem kierował się na południe i potem znowu na północ. Ludzie robili mu zdjęcia, podwozili do Karrathy, jeśli tego potrzebował. To postać, która połączyła większość mieszkańców Pilbary”. Zelie Bullen, która pracowała na planie jako treserka zwierząt, mówi: „Gdy dotarliśmy na miejsce, widzieliśmy wszędzie różne znaki legendy Rudego: nazwa lokalnego klubu piłkarskiego, pomnik, stanowisko weterynaryjne. W pewnym momencie wszyscy zaczęliśmy odczuwać podobne emocje, tym bardziej, że część ekipy pracowała już przy ‘Przygodach Rudego’”.
„Wszyscy w Pilbarze są w taki czy inny sposób związani z tym psem”, dodaje Bryan Brown. „Ludzie podchodzili do nas i mówili, że znali Rudego jako dzieci albo coś w tym stylu. Nie byliśmy pewni, czy to były ich prawdziwe wspomnienia, czy jakieś marzenia na jawie, ale wszyscy wydawali się szczerze w nie wierzyć. Pies był zresztą prawdziwy, rzeczywiście istniał, a to wszystko, co po nim zostało, stało się absolutnie ekscytującą legendą”, kontynuuje aktor. W związku z tym, że słynny pies jest tak ważną częścią tej społeczności, filmowcy uzyskali od mieszkańców wszelką pomoc, jakiej potrzebowali, by doprowadzić projekt do końca.
Ekipa na początku 2014 roku rozpoczęła poszukiwania kandydatów do roli niesfornego psiaka. „Musieliśmy zacząć od tej roli, ponieważ tresura psa jest bardzo czasochłonna”, wyjaśnia Kriv Stenders. „Znalezienie zwierzaka o odpowiedniej wrażliwości i podejściu polegało na metodzie prób i błędów – to nie mógł być po prostu dobrze wyglądający, charyzmatyczny pies, musiał być w stanie sprostać wymogom scenariusza oraz pracy na planie filmowym”. Poszukiwania zajęły prawie dwa lata.
Do roli tytułowego zwierzaka zatrudniono psa Phoenixa, ale ze względu na napięty plan zdjęć oraz zmieniający się w filmie wiek czworonożnego bohatera, Rudego zagrało ostatecznie aż sześć psów. Ich opiekunem na planie została weteranka australijskiej branży filmowej, Zelie Bullen, która dostała również zadanie wyszkolenia koni, bardzo ważnych dla odtworzenia świata ukazywanego w „Moich wakacjach z Rudym”. „Praca z jakimkolwiek zwierzęciem na potrzeby filmu opiera się na wniknięciu w umysł tego zwierzęcia”, wyjaśnia Bullen. „Człowiek musi nauczyć się myśleć jak zwierzę oraz przekazywać swoje informacje tak, by zwierzę rozumiało dokładnie to, co się od niego wymaga”. A w większości przypadków chodzi o niewielkie rzeczy, ledwo zauważalne zachowania, które tworzą przed kamerami wrażenie wiarygodności. Bullen rozpracowuje każdą scenę z udziałem zwierzęcego bohatera krok po kroku, po czym ćwiczy z nim każdą czynność zleconą do wykonania, a także korzysta z innych czynności wspomagające.
„Moje wakacje z Rudym” – w kinach od 11 sierpnia
