Agnieszka Kunikowska – absolwentka Wydziału Aktorskiego PWST we Wrocławiu. Nie jest związana z żadnym teatrem – jest tzw. „wolnym strzelcem”.

Jak rozpoczęła się Pani przygoda z dubbingiem?
Moja przygoda z dubbingiem zaczęła się dość dawno, chyba 9 lat temu. Wówczas trafiłam do p. Andrzeja Bogusza, który jest reżyserem w Telewizyjnych Studiach Dźwięku i który zaprosił mnie do udziału w serialu o przygodach Tukanów – Detektywów. Zagrałam tam rolę… Kaczki Szalejki (największego wroga wspomnianych Tukanów, obdarzonej niezwykłym temperamentem i pomysłowością w komplikowaniu życia mieszkańcom różnych zakątków świata!)… Z sentymentem wspominam tę rolę. Traktuję ją jako swój „chrzest bojowy” w dubbingu. P. Andrzej Bogusz był moim przewodnikiem w świecie „kłapów”, za co jestem Mu bardzo wdzięczna. Do dziś zresztą często ze sobą pracujemy.

Proszę wymienić jeszcze kilka postaci którym użyczyła Pani swojego głosu.
Och, sporo tego się zebrało. Postaram się wymienić te najistotniejsze dla mnie. Po Szalejce grałam tytułową postać w serialu PINOKIO. Byłam też Franklinem – żółwiem w kreskówce dla maluchów, Ośliczką Tosią, Króliczką Milunią w filmie TABALUGA, Superświnką w serialu pod tym samym tytułem… Jeśli chodzi o filmy kinowe, grałam m.in. Fiołek w „Rudolfie Czerwononosym”, Miss Gradenko w „Małych Agentach”, Inspicjentkę Flint w „Potworach i Spółka”, no i Fionę w „Shreku”, a także w „Pinokio” Roberta Benigniego, w którym zagrałam Wróżkę. Oprócz tego jest jeszcze bogini Eris w „Sindbad – Legenda siedmiu mórz” oraz „Gdzie jest Nemo” w którym zagrałam zabawny epizod ryby – neurotyczki Debbie, której wydaje się że ma bliźniaczą siostrę Flo.

Która postać sprawiała Pani najwięcej problemów i dlaczego, a którą zapamiętała Pani jako najmilszą?
Staram się nie pamiętać o mniej przyjemnych doświadczeniach w pracy, zresztą nie było ich wiele. Bardzo miło wspominam oczywiście Fionę.

Czy podczas nagrań przydarzyło się Pani coś zabawnego o czym mogłaby Pani nam opowiedzieć?
Pamiętam, że podczas nagrań do Shreka była scena w którym Shrek i Fiona jedzą szczury. I żeby realnie to brzmiało, ja rzeczywiście musiałam mieć coś w ustach. Próbowaliśmy z gumą do żucia jednak efekt nie zadowalał Asi Wizmur (reżyser polskiej wersji). Joanna pobiegła do studyjnego bufetu i przyniosła stamtąd kromkę razowego , suchego chleba. Efektem było to co widać podczas oglądania Shreka a finał całej tej sceny mógł się dla mnie źle skończyć bo się o mało nie udusiłam. Musiałam po tym eksperymencie wypić sporo wody mineralnej, żeby przełknąć ten chleb do końca.

A jakie są Pani plany na przyszłość jeśli chodzi o dubbing?
Teraz nagrałam rolę dorosłej Wendy w fabularnej wersji „Piotrusia Pana”, zagram też mamę w serialu „Cat in the hat” no i zapewne Fionę w „Shrek 2”.

A poza dubbingiem i pracą aktorską to jak spędza Pani wolny czas?
Uwielbiam chodzić po górach. W wolnych chwilach czytam i słucham muzyki.