Jego głosem przemówił Śledzik z „Jak wytresować smoka”, Miles Morales ze „Spidermana: uniwersum”, Kyle Broflovski z „South Parku”. Głosów, które nagrał jest niezliczona ilość o czym możecie się przekonać wchodząc na dubbingpedię . Mnie zaś udało mi się namówić na wywiad w którym dość ciekawie i nie ogólnikowo wypowiada się o dubbingu. Jeśli kojarzycie jego oraz głosy to zachęcam też do przeczytania wywiadu.
Czy lubisz dubbing?
Nawet bardzo! Uważam, że jest to jedna z najlepszych dostępnych obecnie form przekładu filmu/serialu/gry na naszą rodzimą mowę. Nie tylko dlatego, że pozwala w łatwy sposób skupić się w pełni na fabule, ale dodaje również dużo wartości emocjonalnej, którą łatwiej jest chyba wtedy przyjąć. Oczywiście, co człowiek to opinia, dlatego mówię tutaj w pełni za siebie 🙂
Cenie naszą pracę również za to jak szeroki wachlarz emocji i bohaterów nas spotyka. To jedyna praca która pozwala nam wcielić się w różnego rodzaju superbohaterów, potwory i inne mityczne stworzenia, co jest tylko pięknym polem do popisu dla naszej wyobraźni. Cóż, piekny to zawód 😀
Jaki jest twój ulubiony film dubbingowy, niekoniecznie z twoim udziałem?
Hmmm… Jak tak sięgam pamięcią, to zawsze specjalne miejsce w moim sercu ma seria o Harrym Potterze. Wydaje mi się, że jest to jedna z niewielu serii, której nie wyobrażam sobie oglądać inaczej niż z dubbingiem. Lubie te filmy chyba przede wszystkim za to jak doskonale oddały oryginalny klimat, a do tego dały naprawdę dużo od siebie oddając wierność motywom. Myśle, że tutaj tez na pewno mocno działa na mnie nostalgia, ale nie wstydzę się tego 😛
Którego aktora udzielającego się w dubbingu podziwiasz?
Ciężko powiedzieć, bo jest ich bardzo wielu. Każdego, też tak naprawdę cenię za coś innego. Dokonać takiego jednego wyboru jest szalenie trudno. Powiem tak, ciesze się, że mam ogromne szczęście pracować naprawdę z wielkimi tej branży, oraz, że mogę się od nich uczyć. To grupa ludzi od której trzeba czerpać garściami, bo ich wiedza i doświadczenie jest ogromne.
W dzieciństwie jakie kreskówki czy bajki były twoimi ulubionymi?
Superbohaterów oraz Cartoon Network pochłaniałem w ilościach hurtowych. Z wielkim serduchem zawsze wspominam animowanego Spider Mana, X-Men, Batmana i Batmana Przyszłości. Do tego cudowne i kompletnie zwariowane Ed Edd i Eddy, czy Laboratorium Dextera. No i oczywiście Świat według Ludwiczka, który dla mojego pokolenia jest wręcz kultowy
Czy może wtedy już próbowałeś naśladować głosy swoich ulubionych bohaterów czy po prostu zamiłowanie do dubbingu przyszło znienacka?
Zdecydowanie bardziej przyszło znienacka. Nie spodziewałem sie kiedykolwiek, że będę miał mozliwość wcielić się w taką nieprawdopodobną ilość kolorowych bohaterów. Cieszę się, że ta miłość kwitnie i oby trwała jak najdłużej, o co raczej jestem spokojny. 🙂
Skoro już o głosach i dubbingu to jak ty w ogóle trafiłeś do niego?
Zupełnie przypadkowo. W 2006 roku w Teatrze Muzycznym Roma trwały przesłuchania do musicalu Akademia Pana Kleksa. Podczas tych przesłuchań, miałem przyjemność się spotkać z Piotrkiem Gogolem, który szukał nowego dziecięcego głosu, do telewizyjnej animacji Disneya. Zaprosił mnie na próbę głosu, no i jakimś szczęśliwym trafem udało się ten casting wygrać i zagrać w tym filmie. Później pojawiły sie kolejne propozycje, kolejne telefony i tak jakoś to sobie trwa po dziś dzień, z czego sie bardzo ciesze! 🙂
Co takiego na początku sprawiało ci trudności podczas nagrań?
Dykcja i tzw. synchron, młody aparat mowy wtedy nie był dostatecznie przygotowany do takiego wysiłku. Totalnie nie potrafiłem połączyć rytmu i techniki, nie mówiąc już o emocjach. Co by jednak nie mówić, dostałem wtedy kilka dobrych lekcji i pomału stawało sie to coraz bardziej naturalne i łatwiejsze w wykonaniu.
Użyczyłeś swego głosu wielu. Czy wśród nich były takie, które najbardziej zapamiętałeś i dlaczego własnie te?
Na wszystkie myślę, że może nam nie starczyć czasu 😛
Na pewno Zack z Nie ma to jak statek, Oliver z Hanny, za to jak zabawni i luźni byli to bohaterowie. Ferba kocham za jego spokój, opanowanie i niewątpliwie bystry umysł. Śledzika za jego ogromne serce i podróż jaką przebył jako bohater. O każdym myśle mógłbym powiedzieć kilka ciepłych słów. To są takie małe cząstki mnie, które po opuszczeniu studia zaczynają żyć własnym życiem i największa satysfakcja jest wtedy gdy ludzie pamiętają i wspominają tych bohaterów tak samo serdecznie jak ja.
Czy któraś z zagranych przez ciebie postaci to w stu procentach cały ty?
Wydaje mi się, że chyba nie, na pewno każdy z bohaterów miał jakąś małą cząstke mnie ale żeby pokryło się to w 100% to chyba jeszcze się nie wydarzyło. Wszystko jeszcze przede mną 🙂
A jak sobie radzisz z reakcjami? Czy miałeś taką rolę, w której większość dominowały reakcje?
Całkiem niedawno nawet przydarzyła sie dokładnie taka rola wypełniona głownie reakcjami. Natomiast czy sprawiały mi problem? Nie sądze, zawsze lubiłem je robić i w pewien sposób móc powygłupiać sie przed mikrofonem jest szalenie ciekawe i dające ogromną szanse wyżycia i wyszalenia się. Myśle, że odtwarzanie dźwięków które wydawali bohaterowie z kreskówek i filmów w dzieciństwie przygotowała mnie od tego 😛
Twój nadłuższy maraton dubbingowy czyli twój największy czas jaki spędziłeś w ciągu dnia w studio? Pamiętasz jaki to był film bądź gra i ile czasu spędziłeś w tym dniu?
Cóż to był za film nie jestem sobie w stanie przypomnieć, ale mój osobisty „rekord” to 5 godzin. Powiedzieć że wyszedłem wtedy zmordowany to nic nie powiedzieć, ale byłem z siebie niesamowicie dumny, że przyjąłem wyzwanie na klatę i podołałem.
Mateusz Narloch dla „Widzę głosy”
Który z filmów okazał się dla ciebie trudnym wyzwaniem?
Każdy film to wyzwanie, bo każdy wymaga czegoś zupełnie innego. Praca pry nich wszystkich zmuszała do łamania jakiś swoich schematów, albo porzucenia swoich przyzwyczajeń, by być jak najwierniejszy temu co bohater sobą reprezentuje. Zawsze jest to też lekcja współpracy, jak to kiedyś powiedział mi jeden z reżyserów: „Wszyscy gramy do tej samej bramki” i od nas zależy jak ta współpraca będzie się układać. Trzeba umieć się słuchać, wyciągać wnioski i rozumieć znaczenie kompromisu. Poznajemy to tak naprawdę za każdym razem od nowa, bo coraz to nowe klapki nam się otwierają przy kolejnych produkcjach. Podsumowując, każdy film, gra, serial, to wyzwanie. Trzeba tylko zrozumieć je i jakoś sobie dzięki temu z nim poradzić. Chyba w tej pracy właśnie to jest najlepsze, brak w niej takiej rutyny, bo ciągle dzieje się coś szalonego i zabawnego. Jak w życiu 😛
Czy masz swoje sposoby na to by dbać o głos?
Dużo wody i dobrze się wysypiać 😉
Podczas nagrań czasami się przydarzają wpadki lub zabawne wydarzenia, które mogą zapaść w pamięć. Czy tobie coś szczególnego się przytrafiło o czym mógłbyś wspomnieć?
Myślę, że zdarzyło się na pewno nie raz, nie dwa. Niestety moja głowa nie jest najlepsza w zapamiętywaniu takich rzeczy, bo zdarzają się one podczas nagrań bardzo często i jakoś ona wypadają z pamięci. Nie jest to broń boże żadna kokieteria z mojej strony. Język potrafi zaplątać się z mózgiem tak mocno, że czasem trudno jest złapać te dwa, trzy oddechy. Odnoszę wrażenie, że trzeba by było zapytać kolegów, sądzę, że oni mogliby opowiedzieć nie jedną ciekawą anegdotkę z nagrań ze mną. Jest natomiast słowo, które powtarzałem najczęściej podczas jednej sesji nagraniowej. Bodaj 20, albo 30 razy nie mogłem wymówić nazwy miasta Ferntiuktuk z filmu „Snow budies”. Pamiętam, że spaliłem się wtedy ze wstydu, ale w końcu kamień udało się przepchnąć i pokonać tego trudnego „bossa” 🙂
Kreskówki, filmy ludzkie czy gry komputerowe? Dubbing do którego z tych rodzajów nie sprawia ci żadnych trudności a który uważasz za trudny.
Osobiście uważam, że gry są zdecydowanie najtrudniejszą materią. Bardzo często grając bohatera mamy w uchu do dyspozycji tylko jego oryginalny głos. Trzeba niezmiernie się skupić i wysilić żeby nie popaść w fałsz, albo zagranie na niewłaściwej nucie. W grach wychodzi to bardzo szybko na wierzch. Ostrożność i dobra kooperacja między reżyserem, a aktorem musi być wtedy na najwyższym poziomie. Natomiast efekt, potem jest znakomity, co widać bo uważam, że polski dubbing w grach stoi na światowym wręcz poziomie.
No właśnie – mówiąc o grach. Grywasz czasem w jakieś? Na czym grasz? Komputer czy konsola?
Od 6 roku życia, jestem wierny jednej marce, mianowicie Playstation. Przeszedłem przez jej wszystkie generacje i nie zamieniłbym tego sprzętu na nic innego, chociaż nie powiem, zdarzały się epizody gdy grywałem sobie również na komputerze. Gram natomiast najczęściej w różnego rodzaju gry sportowe oraz duże tytuły AAA. Cenie sobie gdy gra jest wręcz filmowym doświadczeniem, a gameplay uzupełnia całą fabułę. Przyznam również, że ostatnio na tapecie króluje u mnie Nintendo Switch i świat Mario, z którym niejako przeprosiłem się na nowo.
Czy już miałeś okazję (o ile grasz) usłyszeć swój głos w jakiejś grze?
Coś kiedyś się zdarzyło, ale były to raczej fajne skromne epizodziki 🙂
W wywiadzie dla Natalii (Widzę głosy) wspomniałeś o twoim wielkim szczęściu kiedy wygrałeś główną rolę do filmu „Spider-man uniwersum”. To była głos Milesa Morales. A czy to nie jemu użyczyłeś głosu do gry z uniwersum klocków lego? Zdaje się że gra wyszła wcześniej niż film. Oczywiście gra nie była kopią filmu tylko jedna z postaci to był Morales (pewnie epizodzik).
Był to kompletny epizodzik i szczerze nawet nie pamiętałem, że coś takiego miało miejsce, ale może jakoś z tym Milesem jesteśmy sobie w pewien sposób pisani? Ma dużo cech, które były mi bliskie gdy sam byłem nastolatkiem. Nie ukrywam, że uwielbiam to jak dużym fenomenem popkulutrowym się stał. Cały czas z resztą czekam aby znów spotkać się z Milesem. Ja w blokach startowych wyczekuje, gotowy na kolejną świetną historie do opowiedzenia.
Czy miałeś okazję wykazać się talentem wokalnym w którymś filmie?
W filmie jeszcze nie, mam nadzieje, że jeszcze się kiedyś uda 😉
Częściej na pewno zdarza się w serialach. Najmilej chyba wspominam utwory z Lwiej Straży. Piękne melodie i harmonie to znak firmowy Disneya i mieć możliwość tchnąć w nie trochę siebie jest ogromną nagrodą i super zabawą. Zapadł mi też w pamięć pewien bohater „Kapitan Chilloya” bodaj z „Eleny z Avaloru”, ale to już polecam każdemu, gdzieś to sobie wyszperać i odsłuchać, bo uważam, że wykonanie jest tego warte 🙂
Łatwiej jest tobie nagrywać dialogi czy śpiewać? Pytam bo przecież jako dziecko kilka dobrych lat występowałeś na scenach TM Roma.
Zdecydowanie lepiej odnajduje się w dialogach, ale wykonanie piosenki nie jest dla mnie problemem, choć zawsze jest wyzwaniem. Teatr jednak zahartował mnie w kwestiach wokalnych i nie tylko. Teatr musicalowy wymaga gigantycznej sprawności i wszechstronności. To jest bardzo twarda, ale niesamowicie przydatna szkoła. Nie ukrywam, że desek teatru brakuje mi bardzo, tego zapachu, tej atmosfery i takiego spięcia w żołądku. Liczę, że kiedyś uda mi się jeszcze wrócić, bo z tego się nie wyrasta 🙂
Lubisz potem oglądać filmy w których użyczałeś swego głosu?
Rzadko to robię, zdarza się, ale nie jestem jakimś ogromnym fanem oglądania samego siebie. Rzadko jestem w 100% procentach zadowolony.
„Zaraz, zaraz, gdzieś słyszałem ten głos” – czy zdarza się tobie to usłyszeć od zupełnie obcych ludzi?
W czasach szkolnych się zdarzało, teraz już zdecydowanie rzadziej. Czasem zdarzy się to w jakiejś sytuacji imprezowo towarzyskiej, ale to bardziej promil niż procent takich zdarzeń. Natomiast nigdy nie było tak że ktoś rozpoznał mnie tylko po głosie. Moja własna mama ma nawet z tym problem, czy na pewno słyszy mnie, lub kogoś innego 😛
Jakie masz porady dla tych co zaczynają swoją przygodę z dubbingiem? Na co mieliby zwrócić swą uwagę?
Uczcie się wyraźnie mówić, poprawnie akcentować, no i jeśli się tylko da próbować swoich sił na własną rękę, np: na Youtube, czy na różnego rodzaju warsztatach dubbingowych.