Czajka Mariusz

fot. Agencja Spinka

Jak zaczęła się Pana praca w dubbingu ?
– To było bardzo dawno temu. Na początku robiłem w „gwarach” gdzie nagrywałem różne odgłosy. Pierwszym poważnym castingiem, który wygrałem był casting na Kaczora Donalda. Był to bardzo ważny casting bo na niego stawili się aktorzy z całej Polski a dodatkowo przyjechał przedstawiciel z Ameryki. Po „staniu się” Donaldem pograłem trochę i niestety musiałem wyjechać z „Metrem” w trasę. Przez ten czas kto inny już przejął ode mnie szalonego Kaczora. Później wygrywałem castingi na Goofiego, Królika Bugsa ale i tym postaciom też krótko użyczałem swojego głosu. Później był Harry Potter, gdzie byłem gadającą głową znajdującą się przy autobusie, który jeździł po mieście.
Ostatnio nagrywam do różnych bajek i nagrywam po kilka (kilkanaście) głosów naraz. Głosy te przechowywane są w specjalnych bankach i są dostępne dla tych reżyserów, którzy szukają aktorów do kolejnych bajek albo kolejnych dubbingów.

Która z postaci zagrana przez Pana sprawiała największą trudność ?
– Myślę, że najtrudniejszy tutaj był Kaczor Donald. On w amerykańskiej wersji jest ciężki do zrozumienia a co dopiero w polskiej. Wypowiedzenie polskich słów dla Donalda sprawiało mi najwięcej trudności.
Prócz Kaczora Donalda trudną postacią do zagrania był Mistrz Jedi w „Gwiezdnych Wojnach”. Postać ta przypisana została mnie po prostu przypadkowo bo wybrałem się na casting celem użyczenia głosu innemu bohaterowi ale przez szczęśliwy wygłup zostałem obrany Mistrzem Jedi.

Czy podczas nagrania przydarzyło się Panu coś wesołego ? Jakieś zabawne zdarzenie o którym mógłby Pan powiedzieć osobom odwiedzającym moją stronę ?
– W sumie dubbing to trudna praca. Aby zagrać trzeba umieć przede wszystkim dobrze czytać, oprócz tego trzeba mieć dużą bystrość w ogarnięciu spraw technicznych. Stojąc w pomieszczeniu z mikrofonem mamy przed sobą lampeczkę i tekścik a przed nosem ekran telewizyjny albo kinowy. Na ekranie tym mamy tzw. time-code czyli cyferki na dole wskazujące minuty oraz sekundy. Nagrywając coś, musimy wejść równo z time-code’m patrząc na tekst oraz na kłapnięcia trzeba wypowiedzieć daną kwestię która znajduje się w tekście. To jest trudne i czasami są jakieś zabawne sceny podczas nagrań, które rozładowują to napięcie i przyczyniają się do lepszej współpracy nagrywającego aktora z reżyserem nagrania.

Jakie są pańskie plany na przyszłość związane z dubbingiem ?
– Nagrałem bajki dla dzieci. To będzie czteropłytowe wydanie Baśni Braci Grimm. To jest zupełnie ta sama produkcja, którą to robił kiedyś jakiś inny aktor. Ponieważ bajki te odniosły wtedy sukces – sprzedano około 2 milionów egzemplarzy – to postanowiono powtórzyć te bajki i zaproszono tym razem mnie do współpracy. Trzeba będzie całą bajkę obrobić samemu – samemu trzeba opowiadać i wcielać się w różne postacie cały czas zmieniając na bieżąco głos i wydaje mi się, że to jest też najtrudniejsze.
Wygrałem casting do bajki o dwóch facetach, którzy będą prowadzić lokomotywę. Jeden cienki, drugi gruby, obydwaj są śmiesznymi postaciami.
Uważam że dubbing jest potrzebny dzieciom, które jeszcze nie potrafią czytać, a polski dubbing ma doskonałą tradycję. Teraz oglądam z dziećmi niektóre produkcje Disney’a. Bardzo mi się podoba dubbing w „Królewnie śnieżce”, mimo iż był to dubbing przedwojenny uważam, że został zagrany znakomicie.

Jak spędza Pan wolny czas ?
– Z dziećmi. Najczęściej z dziećmi . Jestem domownikiem, lubię siedzieć w domku z żoną i dziećmi i im poświęcam najwięcej wolnego czasu.

Dziękuję za rozmowę.