Wierzbięta - uniwersytet potworny3 lipca 2013 roku na ekrany kin wchodzi film „Uniwersytet Potworny„. Jest to prequel filmu „Potwory i spółka” w którym to spotkamy się ze starymi znajomymi. Sullivan i Mike tym razem swoje pierwsze kroki stawiają w Uniwersytecie Potwornym, gdzie będą musieli nauczyć się straszenia. Jak im to wyjdzie przyjdzie nam ocenić oglądając ten film. Polska wersja językowa powstała jak wiele innych produkcji Disney’a w studiu SDI pod okiem Łukasza Lewandowskiego – reżysera polskiej wersji językowej. Dialogi do filmu napisał – i tu niespodzianka – Bartosz Wierzbięta – dialogista, który jest na dobre związany ze studiem Start International (przypomnijmy że Potwory i Spółka powstały właśnie w Starcie). Tym razem jednak w drodze wyjątku postanowił na pewien czas przenieść się do SDI. Z okazji premiery filmu w naszych kinach zadałem Bartkowi kilka pytań o jego fobie z dzieciństwa, o pracę w SDI i kilka jeszcze innych pytań związanych z filmem. Oto co mi powiedział …

Czy jest coś czego bałeś się w dzieciństwie?
Mój tata uwielbiał mnie straszyć, więc bałem się wampirów, wilkołaków, strzyg itd.

Czy pisząc dialogi do „Potworów i spółki” liczyłeś na kontynuację i czy spodziewałeś się prequelu?
To był jeden z pierwszych „dużych” filmów, nad którymi miałem okazję pracować. Byłem zbyt szczęśliwy i przejęty, żeby zastanawiać się nad dalszymi losami serii.

Czy była taka opcja że „Uniwersytet potworny” mógłby się obejść bez Barka Wierzbięty?
Zawsze jest taka opcja. Ale tym razem na szczęście z niej nie skorzystano 🙂

Jak przyjąłeś propozycję pisania dialogów do tego filmu? W końcu jesteś związany ze studiem Start International a Uniwersytet był robiony przez SDI.
To prawda. Jednak ze względu na fakt, że pierwszą część zawsze wspominałem z dużym sentymentem, wyjątkowo udzielono mi błogosławieństwa na współpracę z innym studio.

Czy poziom „Uniwersytetu Potwornego” trzyma poziom „Potworów i spółki”?
Od pierwszej części minęło tak dużo czasu, a historia dzieje się w tak innych realiach, że trudno mi ocenić na ile takie porównania w ogóle mają sens. Ale na pewno Uniwersytet mnie nie rozczarował.

Która z postaci sprawiała ci trudności w „upolszczeniu” jej?
Najwięcej wątpliwości miałem z nazwami bractw uniwersyteckich. W Polsce czegoś takiego raczej nie ma, a jeśli nawet, mało kto o nich słyszał. Nie bardzo więc wiadomo, jakim kluczem językowym je tworzyć, żeby brzmiały możliwie naturalnie i wiarygodnie.

Jaka jest twoja ulubiona scena z filmu?
Kiedy Mike i Sullivan straszą dorosłych. Na szczegóły zapraszam do kina, ale w studio wszyscy byli zgodni, że jest świetna.

Jak ci się układała współpraca z reżyserem – Łukaszem Lewandowskim? W końcu jedynkę reżyserowała nieodżałowana Asia Wizmur.
Współpraca z Joasią była jedyna w swoim rodzaju, ale odkąd jej zabrakło pracowałem już z wieloma reżyserami i nigdy się nie rozczarowałem. Zresztą odkąd sam zacząłem reżyserować staram się pamiętać, że na „cudzych” nagraniach jestem dialogistą, nie reżyserem.

Czy w twoich czasach studenckich pozwalałeś sobie na żarty? Jaki był twój ulubiony żart?
Jeżeli chodzi o żarty w stylu przyklejania śpiącego kolegi do łóżka, to niestety nie mieszkałem w akademiku i ten etap mnie ominął. Może kiedyś będę miał okazję to nadrobić.

Dziękuję za rozmowę

Rozmawiał (mailowo) Michał Culek